ŚMIALI SIĘ GDY ZOBACZYLI MOJĄ TWARZ, DLATEGO TY NIE ZWIEDZAJ RZYMU W TEN SPOSÓB

Mieszkałam w Rzymie już drugi rok.
Drugi rok niezmiennie zachwycałam się każdą uliczką i z radością odkrywałam miejsca nieznane turystom.
Drugi rok żyłam w rytmie dolce vita, który charakteryzował się przyjemnym tumiwisizmem.
Drugi rok odkrywałam, że słońce może świecić przez 12 miesięcy, a beztroska lekkość bytu naprawdę istnieje.
Dopiero w trzecim roku zaczęłam zauważać nie tylko blaski, ale i cienie mieszkania we Włoszech… o tym jednak napiszę kiedy indziej.

Tego dnia padało.
Chociaż byle jaka mżawka sączyła się z nieba, to ja miałam ogromną ochotę na spacer fotograficzny.
Tak nazywałam moje kilkugodzinne przechadzki z aparatem – Canonem 1100d, który podarował mi Tata.
Wybierałam sobie motyw przewodni (np. dziury w ziemi, zielone okiennice, czy uliczne Maryjki) i wedle tego klucza robiłam zdjęcia.
Spacery fotograficzne sprawiały mi dużo frajdy, a do tego umożliwiały odkrywanie naprawdę wyjątkowych zakątków miasta, o których często nie mieli pojęcia nawet lokalsi.
Zdradzę Ci pewien sekret – cierpię na mapokretynizm.
Jestem absolutnie pozbawiona orientacji w terenie i nawet szukanie odpowiedniej drogi z Google Maps stanowi dla mnie nie lada wyzwanie. Paradoksalnie ten defekt w moim mózgu pomógł mi poznać prawdziwy Rzym i pozwolić sobie na beztroskie błądzenie pomiędzy uliczkami.

Mieszkałam wtedy na via Merulana 99, na której rosły piękne platany.
Wyszłam z domu, skręciłam w lewo, a potem w prawo na via Labicana.
Po drodze kupiłam cornetto z Nutellą, aby zjeść je na ulubionym tarasie widokowym.
Irytująca mżawka przeszkadzała w robieniu zdjęć, dlatego schowałam aparat i po prostu spacerowałam.
Miałam dwie godziny dla siebie, bo potem umówiłam się z moimi rzymskimi przyjaciółmi na Trastevere.
Minęłam Koloseum i poszłam w kierunku Łuku Konstantyna.
Miałam wrażenie, że wszyscy się na mnie patrzyli… Włosi co prawda bardzo żywiołowo reagują na kobiety, ale nigdy nie cieszyłam się aż takim zainteresowaniem.
Pomyślałam, że po prostu tego dnia muszę wyjątkowo pięknie wyglądać i jedyne co powinnam zrobić, to puchnąć z dumy.
No więc spuchłam, a moje dopieszczone ego miało się doskonale.

Usiadłam na murku.
Co prawda był mokry od deszczu, ale płaszcz nie przemókł i dał radę.
To był mój rytuał.
Siadałam, wyjmowałam cornetto z Nutellą, w uszach wybrzmiewała ulubiona muzyka, a ja podziwiałam jeden z najbardziej zachwycających widoków.
Wyobraź sobie, że w ustach przeżuwasz doskonałą słodycz, przed Tobą rozpościera się  najpiękniejsza panorama miasta, a ty jedyne co musisz, to poddać się przyjemności.
Znowu się na mnie gapili…
No cóż… ładna jestem, to się gapią.
Co mogę na to poradzić?
Po 30 minutach poszłam dalej, z jeszcze bardziej rozdętym i zadowolonym ego.
Skręciłam w ulubione uliczki i aż trudno było mi uwierzyć w to, że prawie żaden turysta się w nie nie zapuszczał.
Doskonale rozumiałam, że większość ludzi pragnęła odwiedzić najważniejsze punkty Rzymu t.j. Koloseum, Schody Hiszpańskie, Fontanna di Trevi, czy Watykan.
Szkoda, że nie wszyscy wiedzieli o tym gdzie na chwilę zboczyć z głównego szlaku i zobaczyć to, o czym nie piszą we wszystkich przewodnikach po stolicy Włoch.
Odkrycie tych miejsc zajęło mi sporo czasu i na większość z nich trafiłam, bo oczywiście się zgubiłam.
Chwała mi za to.

Minęłam moją ulubioną willę i zaczęłam schodzić w kierunku Zatybrza.
Ta trasa to tak naprawdę niekończący się taras widokowy i wspaniała alternatywa dla standardowych szlaków wydeptanych przez turystów.
Droga była prawie pusta.
Kilka osób bardzo wnikliwie się na mnie popatrzyło, ale nie byłam zdziwiona.
Przecież ustaliłam wcześniej, że tego dnia emanowałam wyjątkowym pięknem, a moje feromony wystrzeliły w kosmos.
Przeszłam przez most do Trastevere, na którym mnóstwo par zawiesiło kłódki.
Kłódki miały symbolizować szczerą oraz nierozerwalną miłość.
Ciekawe ile z tych osób nadal jest razem… miałam i mam nadzieję, że jak najwięcej.
Ludzie znowu na mnie zerkali, a ja czułam jakbym przechadzała się po czerwonym dywanie.
Miałam jeszcze trochę czasu, więc udałam się do malutkiej winiarni, którą uwielbiałam.
Znali ją tylko miejscowi.
Zamówiłam kieliszek wina, ale Giuseppe nalał mi podwójną ilość.
Tym razem nie miał czasu ze mną porozmawiać, bo obsługiwał sporą grupę gości.
Wypiłam pyszne Frascati, zostawiłam kasę i poszłam na spotkanie ze znajomymi.

Zazwyczaj widywaliśmy się w naszym ukochanym barze, który serwował fikuśne drinki, piwa kraftowe i dobre wino.
W barze, w którym WIELE nawywijaliśmy.
W barze, który naprawdę był dla nas LEGENDARNY.
W barze, w którym ZAWSZE działo się coś ciekawego.
Weszłam.
Krokiem modelki wybiegowej i królowej życia zbliżyłam się do stolika.
Wszyscy wybuchnęli śmiechem.
Okazało się, że na moim policzku… znajdowała się pozostałość gołębiego śniadania, obiadu lub kolacji.
Przez cały czas spacerowałam z ptasim kleksem na twarzy, myśląc, że to właśnie magnetycznym pięknem przyciągam wzrok ludzi dookoła, a nie… (płaczę ze śmiechu pisząc to zdanie).

Tak więc moja miła lub mój miły czytelniku –  jeśli będziesz spacerować po jesiennym Rzymie podczas mżawki, to zawsze sprawdzaj… czy aby na pewno na Twoją głowę spadły wyłącznie krople deszczu.

Just sayin’. 🙂

P.S. Daj znać w komentarzu pod postem na FB lub IG, jakiego finału historii się spodziewałeś/aś i czy zakończenie było dla Ciebie zaskakujące. 😀

Jeśli lubisz czytać moje historie lub planujesz wypad do Wiecznego Miasta – to daję Ci znać, że napisałam KULINARNY PRZEWODNIK PO RZYMSKICH WAKACJACH.

Oba ebooki są napakowane wieloma przydatnymi informacjami, które pomogą Ci zorganizować oraz przeżyć wspaniały wyjazd w rytmie la dolce vita. Zapewniam też, że ze mną odkryjesz znacznie więcej niż Watykan, Koloseum, Fontanna di Trevi, czy Schody Hiszpańskie, wiele razy się zaśmiejesz oraz poznasz fakty historyczne napisane w lekki i zrozumiały sposób… 🙂

Jeśli planujesz podróż do Rzymu, jeśli chcesz poznać ciekawe historie oraz legendy lokalnej kuchni, jeśli chcesz wiedzieć gdzie wspaniale zjeść w dobrej cenie lub po prostu masz ochotę poczytać o moich włoskich historiach – to pamiętaj o powyższych ebookach.

Jeśli jesteś też ciekawy/ciekawa gdzie w Rzymie można pogłaskać księżyc, gdzie Neptun pije kawę, gdzie rozdają nieproszonych mężów lub gdzie podelektujesz się muzyką, ale jej nie usłyszysz… to KLIKNIJ tutaj.

Pozdrawiam ciepło,

Karolina

CZY ISTNIEJE WŁOSKI PRZEPIS NA ZWIĄZEK IDEALNY?

CZY ISTNIEJE WŁOSKI PRZEPIS NA ZWIĄZEK IDEALNY?

Wychowałam się na filmach Disneya. Mała syrenka, Piękna i Bestia, Lampa Alladyna, Śpiąca Królewna i Czerwony Kapturek - to były moje ulubione bajki. Chociaż każda z nich dotyczyła innej historii, to zauważyłam pewien schemat. Główna bohaterka była dobra. A jak dobra,...

Te wpisy też mogą Cię zainteresować…

JAK WŁOSKIE 21 CM ZMIENIŁO MOJE ŻYCIE

JAK WŁOSKIE 21 CM ZMIENIŁO MOJE ŻYCIE

RZYM Minął miesiąc od mojej ponownej przeprowadzki do Rzymu. Siedziałam na Piazza Navona i piłam kieliszek schłodzonego wina. Cały czas nie do końca wierzyłam w to, co zrobiłam kilka tygodni wcześniej. W tempie ekspresowym rzuciłam pracę, pokazałam trzeci palec...

Zasmakuj dolce vita w Rzymie i odwiedź najlepsze miejsca na mapie kulinarnej Wiecznego Miasta!

Zaplanuj wymarzone wakacje, przeczytaj fascynujące historie, legendy o rzymskiej kuchni oraz zwiedzaj z przygotowaną przeze mnie interaktywną mapą online.